Każde dziecko wie, że są trzy główne typy meteorytów. Kamienne, żelazne i kamienno-żelazne, koniec kropka. Ale są też jeszcze meteoryty tytanowe o czym mało kto wie. Rządy wszystkich państw w tajnym porozumieniu usiłują ukryć ten sensacyjny fakt przed ludzkością. Dlatego Ja przerwę milczenie i wyjawię ten długo skrywany sekret właśnie tu i teraz 🙂
Dobra, koniec żartów. Ponieważ mi zapłacili, toteż prostuję, że nie ma meteorytów tytanowych. Ale fakt faktów, że kosmiczny złom tak jak wszystko inne spada na Ziemię. Spada ale niekoniecznie dolatuje. Jakiś kawał blachy czy rurki spalą się w atmosferze ponieważ są zbyt kruche aby przetrwać piekło które towarzyszy przelotowi. Są jednak takie elementy statku kosmicznego, które poradzą sobie zarówno z lotem jak i później z pobytem na powierzchni. Bo co z tego, że coś doleci jak później spadnie do oceanu i osiądzie na dnie.
Takimi elementami, które od czasu do czasu są znajdowane są tytanowe zbiorniki na ciekły hel z Rosyjskiej stacji kosmicznej Salut 7. Jak podaje Wikipedia, budowa Salut 7 rozpoczęła się w 1981 roku. Niestety (cytat z Wikipedii) „wysokość orbity w wyniku znacznie wyższej niż oczekiwano aktywności słonecznej uległa szybszemu niż to zakładano obniżeniu. Opuszczona baza satelitarna wraz z przycumowanym statkiem Kosmos 1686 weszła w dolne warstwy atmosfery 7 lutego 1991 o 03:25 UTC i uległa zniszczeniu nad Ameryką Południową w rejonie Argentyny; część odłamków spadła na powierzchnię Ziemi na terenie Argentyny i Chile.” No i tutaj zaczyna się historia meteorytów Tytanowych.
Tytan jest bardzo odpornym metalem. Jego temperatura topnienia to aż 1668*C więc wykonane z niego części statków kosmicznych mają dużą szansę aby spaść na ziemie w całości. Tak właśnie się dzieje z pojemnikami na hel. Są to kuliste zbiorniki o średnicy około 40-50cm i wadze kilkunastu kilogramów.
Pierwszy taki zbiornik widziałem podczas targów w Tuscon, USA w 2007. Miałem nawet okazję dokładnie się mu przyjrzeć z bliska. Był niesamowity.
Pomysł na napisanie tego artykułu powstał wczoraj, gdy trafiła do mnie informacja, że ktoś chce sprzedać podobny zbiornik. Narazie jest on w Australii. Właściciel szuka kupca i sonduje jego cenę. Na pewno będzie ona wysoka. Poprosiłem o zdjęcia i oto co dostałem.
Zbiornik jest zarąbisty, ale zdaję sobie sprawę, że nie ma szans żebym go zdobył bo cena prawdopodobnie będzie równie zarąbista. Jak sie coś jeszcze dowiem to dopiszę ciąg dalszy jego historii.
Skomentuj